spotkajmy się w moich snach

tak, zmieniłem się, wiem. inne drogi wybieram od lat. tylko w snach naprawdę wiem. tylko w moich snach gdy gra. tych kilka nut. cichy szept, poruszone wspomnienia. przez wiatr. tamtych słów, tych dziwnych słów. kłamałaś. dobrze wiem, że ty. też kochałaś mnie. gdy wspominam tamte dni. przez łzy widzę cię. to już zamknięte Inne drogi wybieram od lat, Tylko w snach naprawdę wiem, Tylko w moich snach. Gdy gra tych kilka nut, Cichy szept, poruszone wspomnienia przez wiatr, Tamtych słów, tych dziwnych słów, Kłamałeś, dobrze wiem, że ty Też kochałeś mnie, Gdy wspominam tamte dni przez łzy widzę cię. To już zamknięte drzwi, Dawnych lat, kiedy ktoś Koszty dostawy od 9,99zł. Darmowy odbiór osobisty w naszych księgarniach: Białystok, Częstochowa, Ełk, Grajewo, Piotrków Trybunalski, Poznań, Suwałki, Świdnica, Warszawa. Odbiór w punktach partnerskich darmowa dostawa od 99 zł Lista punktów partnerskich. Zobacz, dlaczegow arto nam zaufać. Spotkajmy się nad morzem to przepiękna i pełna wzruszeń opowieść o miłości, rozstaniach, rodzinnych tajemnicach i godzeniu się z przeszłością. Uwiodła mnie cudna, letnia okładka, a opowieść zapadła mi głęboko w serce - bardzo jestem ciekawa kontynuacji tej powieści. W nadmorskich Dąbkach wiele się dzieje, nawet poza sezonem. Zbliżamy się do kwoty 250 000PLN朗 . To jest jakiś kosmos ! Ostatnie licytacje wpadają na grupę i zbliżamy się do zamknięcia 3 edycji Spotkajmy się w Miastkowie . nonton film jurassic world 2015 sub indo lk21. fot. Fotolia Postanowiłam wziąć pierwszą klasę, bo czekała mnie wielogodzinna podróż i nie chciałam ryzykować ścisku w zatłoczonych wagonach. Skończyłam 45 lat, coraz gorzej znoszę niewygody: boli mnie kręgosłup, szybko się denerwuję. Złośliwa koleżanka twierdzi, że to początki klimakterium, i choć uważam ją za wredną małpę, czasami myślę, że jednak ma trochę racji...Jechałam w odwiedziny do mamy. W perspektywie miałam objadanie się, wysłuchiwanie plotek o ludziach, którzy w ogóle mnie nie obchodzą, i nudę... „Jakoś wytrzymam – myślałam. – Tydzień nie wieczność! Przynajmniej się wyśpię!”. Od dawna mieszkam daleko od rodzinnego domu. Odzwyczaiłam się od ciepełka, zapachu, zwyczajów, jedzenia. Nie tęsknię za niczym, co kiedyś wydawało mi się najlepsze i ważne. Umiem bez tego żyć. Mamę bardzo kocham, jednak na całym świecie nie ma nikogo, kto by mnie umiał bardziej zdenerwować. Czasami wystarczą cztery minuty i już chce mi się wracać. Kiedy do niej przyjeżdżam, przynajmniej raz musimy się pokłócić; potem jest mi głupio i mam straszne wyrzuty sumienia!Tamten wyjazd był jeszcze trudniejszy, bo mama przez telefon strasznie narzekała. Na zdrowie, pogodę, dentystę, który jej źle dopasował protezę, a wziął kupę forsy; na to, że nie może spać, zwłaszcza podczas pełni. Czułam, że czekają mnie ciężkie chwile. Kiedy wsiadłam do pociągu, okazało się, że w jedynce jest zupełnie pusto. Byłam sama w przedziale, mogłam zdjąć buty i wyciągnąć się na siedzeniu. Zasnęłam...Obudził mnie zgrzyt otwieranych drzwi. Właśnie ruszyliśmy z dużej stacji i do mojego przedziału wsiadł młody mężczyzna. Nie mógł wybrać inaczej, bo pociąg był objęty całkowitą rezerwacją. Miał miejsce przy oknie, naprzeciwko mnie. Odbijał się w szybie jak w lustrze, mogłam więc bezkarnie mu się przyglądać, a było komu, bo chłopak był wyjątkowo urodziwy; wysoki, dobrze zbudowany, z twarzą o regularnych, klasycznych rysach. Nosił dżinsy, miękkie mokasyny i szarą bluzę znanej firmy. Na jego prawej ręce lśniła złota obrączka...Zrobiło się duszno, więc poprosiłam, żeby odsunął okno. Podziękowałam, machnął lekceważąco ręką, że to nic wielkiego, i wyszedł na korytarz. Cicho gadał przez komórkę. Dolatywały do mnie pojedyncze słowa: – Przestań... błagam cię... Spotkajmy się ostatni raz, naprawdę proszę!Pomyślałam, że zazdroszczę tej dziewczynie. Musiała być wyjątkowa, skoro TAKI facet najwyraźniej za nią szalał! Chłopak wrócił do przedziału. Usiadł na swoim miejscu, oparł głowę o zagłówek siedzenia i przymknął oczy. Rzęsy miał długie i gęste jak dziewczyna, włosy ciemne, z grzywką, oliwkową skórę. O tak, nie pogardziłabym takim przystojniakiem!Siedział jakiś czas nieruchomo, ale po chwili się skulił, przysłonił twarz kurtką wiszącą obok okna, jakby się chciał odgrodzić od całego świata. Wyraźnie dawał do zrozumienia: „Nie zaczepiaj mnie!”. „ laska dała mu nieźle popalić”– ogarnęło mnie współczucie, bo młody wyglądał jak kupka nieszczęścia. Faktycznie tak było, bo piękny nieznajomy nagle zaczął... płakać jak dziecko. Zrobiło mi się go strasznie żal. Postanowiłam wkroczyć do akcji. – Wiem, że nie powinnam się narzucać, ale jeśli mogę jakoś panu pomóc... Wynurzył się spod tej kurtki, popatrzył na mnie, jakby się nad czymś zastanawiał. – Może pani pomóc, gdyby pani tylko zechciała... – odparł powoli. – Jak? Co mam zrobić? – spytałam.– Boję się, że się pani obrazi. Naprawdę, mogę? – spojrzał na mnie niepewnie. – Śmiało! Nie jestem obrażalska. Znam życie – zachęciłam go. Wtedy on… dosłownie się na mnie rzucił!Poczułam na sobie jego ręce, którymi rozpinał mi spodnie, a potem stanik. Od jego łez miałam mokre policzki, na sobie czułam sprawne, młode, męskie ciało. Ogarnęło mnie takie podniecenie, że zapomniałam o otwartym przedziale, o niezasuniętych zasłonach i o konduktorze, który mógł wejść w każdej chwili. Zaczęłam go całować, pomagać mu znaleźć wygodną pozycję i już, już miałam go mieć tylko dla siebie, kiedy nagle się odsunął, usiadł zgarbiony w drugim kącie ławki i jęknął: – Przepraszam, nie mogę... Chciałam go zabić! W życiu nikt mnie tak nie upokorzył, nie sprowadził do parteru! Byłam gotowa uprawiać seks, prawie na oczach innych, z nieznajomym smarkaczem – i ten smarkacz mną wzgardził! Myślałam, że umrę ze wstydu. – O co ci chodzi, gnojku?! – wysyczałam wściekle. – Masz problemy z seksem? To może idź do doktora! Nie udawaj mężczyzny, skoro nim nie jesteś. Nadal siedział skulony jak zbity pies. Po chwili jednak jakoś się ogarnął, wyjął z kieszeni portfel, a z niego fotografię.– To jest moja miłość – powiedział. – Dlatego nic mi nie wychodzi...Ze zdjęcia patrzył na mnie czarnowłosy facet, z dużymi, trochę wyłupiastymi oczami. Miał zmysłowe wargi, a na nich lekki ironiczny uśmieszek, jakby pytał: „No co? Prawda, że ze mnie fajny gość?”. Nie podobał mi się. Nie lubię takich pewnych siebie, bezczelnych macho, z twardo zarysowanymi szczękami. W życiu nie pomyślałabym, że to gej! – Jest bi – powiedział chłopak, jakby czytał w moich myślach. – Zdradził mnie. Znalazł kobietę. Twierdzi, że się zakochał. – Chciałeś się zemścić?! – krzyknęłam. – Wybrałeś sobie pierwszą lepszą babkę, żeby się sprawdzić i lepiej się poczuć... Komu zrobiłeś kuku; jemu, mnie czy sobie?– Mnie już jest wszystko jedno. Chciałem… sam nie wiem czego... Po prostu... Nie chce mi się żyć! – jęknął. – Biedaczek – zakpiłam. – Cały wszechświat ma z tobą płakać, bo cię partner od seksu zrobił w konia! Wielka tragedia!Wyprostował się i oznajmił: – Dla mnie to dramat. Byliśmy razem od sześciu lat. On mnie przekonał, że jestem inny, że mogę być szczęśliwy tylko z mężczyzną. Rok temu się zaręczyliśmy, mieszkamy razem. Dla niego zerwałem ze swoją rodziną, bo rodzice nie zaakceptowali tego związku. Mają tradycyjne poglądy, uważają, że powinienem się leczyć. – Nigdy nie byłeś z kobietą? – Nigdy. Miałem siedemnaście lat, kiedy go poznałem. Kobiety mnie nie interesują. Dziś spróbowałem po raz pierwszy i ostatni... Przepraszam, to było głupie i podłe!Powoli opadał ze mnie gniew. „Sama jestem sobie winna – pomyślałam. – Tylko kompletna idiotka tak ryzykuje... Przecież to mógłby być jakiś zbok! Nawet bym nie pisnęła, gdyby chciał mi zrobić krzywdę. I tak mi się udało!”. Chłopak znowu wyszedł na korytarz. Stał tam tak długo, aż zaczęłam drzemać ukołysana stukotem pociągu. Zachodziło słońce. Po jeszcze ciepłym dniu zapadał chłodny wieczór. W przedziale zrobiło się szaro, potem ciemno, ale żadne z nas nie zapalało światła. Kątem oka widziałam, że on ciągle dzwoni, wysyła esemesy, ale odpowiedzi nie było... Dojechaliśmy do dużego wojewódzkiego miasta. Do naszego przedziału wsiadła para w średnim wieku i starszy pan. O osobistej rozmowie nie było już mowy. Wysiadałam wcześniej niż on. Pomógł mi zdjąć torbę z półki, odprowadził do wyjścia i otworzył ciężkie drzwi na peron. – Daj mi swój numer – poprosił, kiedy czekaliśmy, aż pociąg się zatrzyma. Więc podałam mu, a on powiedział: – Nie wiem, czy kiedykolwiek zadzwonię. To tak na wszelki wypadek. A jednak zadzwonił...Jakoś nie potrafiłam zapomnieć o tej historii. Analizowałam każdą minutę i zastanawiałam się, czemu tak mi puściły wszelkie hamulce. Dlaczego ten chłopiec mógł zrobić ze mną wszystko, co by chciał… gdyby chciał? Od paru lat jestem sama, do tej pory nie udało mi się stworzyć stałego związku, ale to chyba nie samotność spowodowała taką głupotę! Chłopak bardzo mi się podobał. Nigdy nie widziałam nikogo przystojniejszego. Różnica lat nie miała znaczenia, zresztą ja zawsze lubiłam mi się śniło, że go spotykam, a on śmieje się ze mnie i mówi: „Głuptasie... co ty wymyśliłaś? Tylko ciebie chcę!” Kiedy zadzwonił, krew mi odpłynęła z głowy. Ale gdy usłyszałam, co ma mi do powiedzenia, poczułam się jeszcze gorzej... – Przebadaj się – rzucił. – Co prawda nic miedzy nami nie było, ale trzeba dmuchać na zimne... Mój chłopak ma HIV... Ja też jestem dodatni. Nie mógłbym ci zrobić świństwa i nie uprzedzić, żebyś sprawdziła. – A co u ciebie? Mogę ci jakoś pomóc? – spytałam kompletnie od rzeczy. – Znowu mi chcesz pomagać? Niczego się nie nauczyłaś? – spytał i rozłączył rację. Niczego się nie nauczyłam. Choć umierałam ze strachu, czekając na wyniki badania krwi, nadal byłam skłonna robić głupoty. Jeszcze do mnie nie docierało, jak wielki miałam fart! „Fajny byłeś – myślę. – Szkoda, że tak się to wszystko skończyło, ale dobrze, że już cię nie spotkam. Kto wie, jak jeszcze mogłabym dla ciebie oszaleć?” Maria fot. Adobe Stock, Zbliżała się w towarzystwie mężczyzny i dostrzegłem ją już z oddalenia. Szli skrajem plaży, tam gdzie sięgają fale, obmywając stopy spacerujących. Oczywiście o tej porze roku spacerowicze noszą kalosze, jeśli idą samym brzegiem, więc ona i ten gość mieli je na nogach. Ja z kolei szedłem w sportowych butach, więc trzymałem parometrowy dystans od morza, bo czasem kapryśna fala potrafi wedrzeć się naprawdę daleko. Od razu pomyślałem, że ta kobieta wygląda jak moja wspaniała Oliwia, nawet porusza się podobnie. A Oliwia porusza się tak, że normalnemu, zdrowemu mężczyźnie zaczyna coś ćwierkać w głowie. Gracja niesamowita. Można powiedzieć – gracja gracji. Niewiele kobiet ma tak wielki urok. W moim sercu zrodziła się z miejsca tęsknota Nie widziałem ukochanej już od ponad trzech tygodni. Najpierw miała mnóstwo pracy w związku z jakąś kontrolą w pracy, a potem wyjechała na tygodniowe szkolenie aż pod Wrocław. Powinniśmy się zobaczyć za tydzień, oczywiście jeśli nie wyskoczy coś niespodziewanego. Zwolniłem kroku, żeby jak najdłużej patrzeć na osobę, która tak cudownie mi się kojarzyła. Zbliżyliśmy się do siebie i drgnąłem. Rany boskie, przecież to ona! W czekoladowym płaszczu, wciętym w talii, podkreślającym piękną sylwetkę. Była w ładnej czapce, ale z bliska dostrzegłem wymykające się spod niej rdzawe kędziory. Myślałem o niej dzisiaj od samego rana, marzyłem, jak by to było dobrze spotkać się, wpaść na siebie. Ale przecież była teraz tak daleko… A przynajmniej do tej chwili tak sądziłem. Bo nie mogłem się mylić, że to Oliwia! A ten mężczyzna obok? Poświęciłem mu jedno spojrzenie. Wysoki, przystojny, trzymał się prosto, odnosiło się wrażenie, że to wojskowy. On też na mnie popatrzył. Oczy miał ciemne, bystre i przenikliwe. W pierwszej chwili chciałem podejść, przywitać się, poprosić, żeby Oliwia mnie z nim poznała. Ale ona tylko prześliznęła się po mnie takim spojrzeniem, jakbym był zupełnie obcy. Najpierw mnie to zmroziło, a zaraz potem rozzłościło. Zrezygnowałem z kontaktu, również odwróciłem wzrok i poszedłem dalej, a raczej powlokłem się noga za nogą, mijając ich. Wiatr wiał w moim kierunku, doleciały mnie więc słowa ich rozmowy: – Znasz tego faceta? – zapytał on. – Skąd! – odpowiedziała ona. – Strasznie uważnie ci się przyglądał – zauważył jej towarzysz, ale bez pretensji, lekkim tonem. – Powinieneś się przyzwyczaić, że mężczyźni tak na mnie patrzą, chociaż mam już prawie pięćdziesiątkę… – stwierdziła Oliwia, na co facet roześmiał się i odpowiedział coś, czego już nie zrozumiałem. To i tak było bez znaczenia. Przez chwilę miałem ochotę odwrócić się, dogonić ich i wykrzyczeć jej w twarz, że znamy się doskonale. Oczywiście tego nie zrobiłem, wróciłem do domu. Tym razem nie skorzystałem z komunikacji miejskiej, te parę kilometrów, jakie dzieli moje mieszkanie na Zaspie od Zatoki Gdańskiej, pokonałem pieszo. Nigdzie mi się przecież nie śpieszyło. Esemes przyszedł wieczorem, jakieś osiem czy dziewięć godzin później. „Dziękuję, kochany, że się nie zdradziłeś. Jesteś cudowny”. Patrzyłem na wiadomość z niedowierzaniem Sam miałem ochotę się do niej odezwać, napisać coś ostrego, nieprzyjemnego, jednak postanowiłem poczekać, aż przejdzie mi złość i zamieni się całkowicie w palącą serce gorycz. Wtedy może łatwiej będzie znaleźć odpowiednie słowa. A po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że nie ma większego sensu w ogóle się odzywać. Za stary już jestem na takie gierki. Zastanawiałem się tylko, kim był tamten gość. Takim samym frajerem, jakim ja się okazałem? A może dla Oliwii kimś znacznie ode mnie ważniejszym? Czy to z nim spędziła cały ten czas, kiedy niby nie mogła się ze mną spotykać? Wpisałem w telefon wiadomość: „Powiesz mi, kim jest ten człowiek? I dlaczego mnie oszukiwałaś, że wyjechałaś?”. Ale zaraz skasowałem tekst. Czy to miało jakieś znaczenie? Tak, miało, to przecież oczywiste, ale czułbym się fatalnie, prowadząc taką korespondencję. Jednak Oliwia nie poprzestała na jednej wiadomości… Dwie godziny później dostałem następną: „Kotku, on za tydzień wypływa w długi rejs. Będę znów cała Twoja”. Co?! On to oczywiście ten gość, z którym spacerowała. Ale kto to? Mąż? W tym momencie zrozumiałem, dlaczego skojarzył mi się z wojskiem. To na pewno marynarz, kapitan żeglugi wielkiej albo pierwszy oficer na statku, skoro spędza większość czasu w rejsach. Oni chodzą w mundurach, a to wymusza odpowiednią postawę. Zrozumiałem też, dlaczego Oliwia wolała się spotykać u mnie, a nie w swojej efektownej willi, pod którą ją tylko czasem podwoziłem. Obawiała się, że sąsiedzi coś zauważą i doniosą jej ślubnemu. Teraz nie wytrzymałem i napisałem do niej: „Nigdy nie mówiłaś, że jesteś mężatką”. Odpowiedź nadeszła już po chwili: „Nigdy nie zapytałeś”. To była prawda, nie zapytałem. Ale założyłem, że kobieta, która tak swobodnie dysponuje czasem, że zostaje u mnie na całe noce, musi być wolna. Przecież dopiero teraz mieliśmy przerwę związaną niby z jej obowiązkami. Może gdybym dłużej mieszkał na Wybrzeżu, coś bym mógł pokojarzyć, ale przyjechałem tu kilka lat wcześniej, żeby po śmierci żony nie siedzieć na starych śmieciach i nie rozpamiętywać straty. Poza tym miałem stąd bliżej do syna, który założył rodzinę w Wejherowie. Oliwia kolejne wiadomości przysłała już następnego dnia. Miałem wrażenie, że dla niej nic się nie stało. Już nawet wypisałem esemesa z pytaniem, ilu takich jak ja było do tej pory w jej życiu, lecz skasowałem wiadomość. W ogóle najpierw odpisywałem na jej nagabywania i od razu kasowałem teksty. Czułem się zbyt zraniony i zawiedziony, żeby rozmawiać. Ale musiałem zareagować, kiedy napisała: „Wiem, że się gniewasz, ale będzie dobrze. Spotkajmy się w następny wtorek o siedemnastej tam, gdzie się poznaliśmy. Proszę, to dla mnie bardzo ważne”. Jak łatwo zgadnąć, najpierw odpisałem, żeby się wreszcie odczepiła, ale nie chciałem tak tego kończyć. Powinienem się z nią zobaczyć. Odpisałem więc, że będę, bo mnie również zależy, żeby się spotkać. W odpowiedzi otrzymałem esemesa pełnego emotikonek kwiatów i serduszek. Do umówionego lokalu przyszedłem pół godziny przed spotkaniem. Chciałem się uspokoić, napić czegoś mocniejszego, zanim zjawi się Oliwia. Właśnie tutaj umówiliśmy się po raz pierwszy i okazało się wówczas, że łączy nas mnóstwo rzeczy, od poglądów poczynając, przez zainteresowania, na upodobaniach – nazwijmy to – intymnych, kończąc. Pierwszy duży koniak wypiłem jednym haustem, drugim delektowałem się o wiele dłużej. Szlachetny trunek rozchodził się po ciele przyjemnym ciepłem. Nie żeby mnie zupełnie uspokajał, ale nieco stonował emocje. Ludzie różnie reagują na alkohol, mnie małe dawki uspokajają. Może dlatego, że rzadko spożywam coś mocniejszego. Oliwia stanęła w drzwiach i odszukała mnie wzrokiem, zanim weszła do środka. Boże, jak ona się poruszała… Kelner, który zmierzał do stolika pod oknem, na chwilę znieruchomiał, gapiąc się na nią. Nie wyglądała na pięćdziesięciolatkę, a już na pewno nie na pierwszy rzut oka. Podpłynęła do mnie, wstałem i pomogłem jej zdjąć płaszcz. Odwiesiłem go i wróciłem na miejsce. – Cieszę się, że jesteś, kochanie – powiedziała swoim melodyjnym głosem. – Bałam się, że zrezygnujesz. Potrząsnąłem głową. – Pięknej kobiecie się nie odmawia – powiedziałem, ledwie panując nad sobą. Ona naprawdę uważała, że wszystko jest okej?! – Jak zwykle cudownie szarmancki – roześmiała się. – Będziemy mieli aż pół roku… – Przyszedłem, żeby spojrzeć ci w oczy – przerwałem jej, przechodząc do rzeczy. – Będzie mi ciebie bardzo brakowało. Przez kilkanaście sekund docierało do niej znaczenie moich słów. – O czym ty mówisz? – zmarszczyła brwi. – Przecież Karol dzisiaj w nocy wypłynął, jestem tylko twoja… Przynajmniej poznałem jego imię. – Pamiętasz, jak mówiłem, że chciałbym poznać kogoś na dłużej? – zapytałem. – No tak – odparła – ale przecież możemy się spotykać bardzo długo. – Daj spokój – burknąłem.– Wiesz, o co mi chodzi. Inaczej od razu postawiłabyś sprawę jasno. – No to teraz stawiam – wzruszyła ramionami. – Jest nam razem dobrze, czego chcesz więcej? – Tylko że ja tak nie potrafię – odpowiedziałem spokojnie. – Sam nie chciałbym być zdradzany, a po tym, czego się dowiedziałem, nie potrafię ci zaufać. Trzymaj się. Wstałem i wyszedłem z kawiarni. Nie obejrzałem się nawet na Oliwię. Na ulicy moją rozpaloną twarz owiał wilgotny wiatr. Idąc na przystanek, sięgnąłem po telefon i przeniosłem numer Oliwii na czarną listę. Nie chciałem wiedzieć, czy w ogóle się jeszcze odezwie ani co ma do powiedzenia. To koniec. Czytaj także:„Zmieniałem kobiety jak rękawiczki, bo za bardzo się angażowały. Chciały bym je kochał, choć wiedziały, po co przyszedłem”„Mąż po rozwodzie odżył i zmienił się w elegancika z werwą. To romans z małolatą stał za tą metamorfozą”„Nasza miłość rozkwitła, gdy zaczęliśmy spać osobno. Wcześniej uczucie prawie zabiło... chrapanie mojego męża” {"type":"film","id":714033,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Spotkajmy+si%C4%99+we+%C5%9Bnie-2015-714033/tv","text":"W TV"}]}{"ids":[7747228,7747229,7747230,7747231,7747232,7747233,7747234,7747235,7747236,7747237,7747238,7747239,7747240,7747241,8378229,8378230,8378232,8378233,8378231,8378234,8378235,8378236,8378237,8378238,8378239,8378240,8378241,8378242,8378243,8378244,8378245,8378246,8378247,8379685,8379686,8379687,8379688,8379689,8379690,8379691]} Scott Golden Prezenter prognozy pogody (niewymieniony w czołówce) David Jankowski Pracownik schroniska dla zwierząt / Mężczyzna na szybkiej randce (niewymieniony w czołówce) Carol Kline Kobieta na szybkiej randce (niewymieniony w czołówce) Lillian Lam Klientka restauracji (niewymieniony w czołówce) Dan Mandel Mężczyzna uprawiający jogging (niewymieniony w czołówce) Jo Mani Córka rezydenta (niewymieniony w czołówce) Jennifer Monce Kobieta w lecznicy dla zwierząt (niewymieniony w czołówce) Manuel Pelaez Mężczyzna w barze karaoke (niewymieniony w czołówce) Madison Rose Klientka w sklepie spożywczym (niewymieniony w czołówce) Maria Tomas Klientka w sklepie z witaminami (niewymieniony w czołówce) Seth Wayne Klient w restauracji (niewymieniony w czołówce) Sen o Londynie Lyrics[Intro]W moich snach wciąż Londyn...W moich snach wciąż Londyn...W moich snach wciąż Londyn, w moich snach wciąż LondynW moich snach wciąż Londyn (yeah), w moich snach wciąż Londyn[Zwrotka 1]Siedzę znów po nocy sam bo znów nie mogę spaćMyślę wciąż o tobie i o tym jak podbić światWiem że w kółko o tym gadam, wiem że ciągle to powtarzamAle marzę o uśmiechu, uśmiechu na naszych twarzachMyślę co ci jeszcze dać żeby móc ciągle być lepszyNie potrafię w życiu nic, tylko pisać nowe tekstyMówiłaś "jesteś najlepszy", czasem czuję się jak niktA ty potrafiłaś dać mi uśmiech kiedy były łzyŻaden wers czy płyta nie wyrażą mej wdzięcznościŻadne słowa ani nuty nie przekażą mej miłościŻadne rzeczy, niespodzianki ci tego nie wynagrodząDziękuję ci za to że przy tobie ja mogłem być sobąDziękuję ci żе przy tobie ja mogłem być sobąŻadne rzеczy, niespodzianki ci tego nie wynagrodząRzeczy, niespodzianki ci tego nie wynagrodząDziękuję ci za to że przy tobie ja mogłem być sobą[Refren]W moich snach wciąż Londyn choć to boli, it's okayW moich snach wciąż Londyn choć to nadal tylko senW moich snach wciąż Londyn, proszę zapamiętaj mnieW moich snach wciąż Londyn, wiem że możesz wszystko miećW moich snach wciąż Londyn choć to boli, it's okayW moich snach wciąż Londyn choć to nadal tylko senW moich snach nie miałem nawet tak cudownej siostryChoć jedyne co zostało to że w moich snach wciąż Londyn[Zwrotka 2]Nie wiem co mam myśleć, jesteśmy na innych drogachCzy powinniśmy to skończyć czy zaczynać znów od nowaNie wiem co może być dalej ale dziękuję za wszystkoI przepraszam za to że nie potrafiłem być tak bliskoCzasem serio nie potrafię, serio nie potrafięWybacz jeśli cię zawiodę i spieprzę Londyński spacerSam już nie wiem czy to dobrze że to piszę i nagrywamAle nie chcę o tym myśleć bo życie to tylko chwilaMogę Ci obiecać że na trackach wszystko szczereNie skłamałem ani razu pisząc piosenki dla ciebieKocham cię siostrzyczko ile byś w życiu nie przeszłaKocham cię siostrzyczka i zawsze o tym pamiętajKocham cię siostrzyczka i zawsze o tym pamiętajKocham cię siostrzyczko ile byś w życiu nie przeszłaKocham cię siostrzyczko ile byś w życiu nie przeszłaKocham cię siostrzyczka i zawsze o tym pamiętaj[Refren]W moich snach wciąż Londyn choć to boli, it's okayW moich snach wciąż Londyn choć to nadal tylko senW moich snach wciąż Londyn, proszę zapamiętaj mnieW moich snach wciąż Londyn, wiem że możesz wszystko miećW moich snach wciąż Londyn choć to boli, it's okayW moich snach wciąż Londyn choć to nadal tylko senW moich snach nie miałem nawet tak cudownej siostryChoć jedyne co zostało to że w moich snach wciąż Londyn[Zwrotka 3]Sam stworzyłem Atlantydę i bez przerwy do niej idęZrobię wszystko by być twoją nadzieją na lepsze życieObiecałem tyle rzeczy i wiem nie mogę cię zawieśćChociaż w mojej głowie mam coś dużo gorszego niż diabełWiem że nie mogę cię zawieść ale wybacz jak to zrobięMoje życie mnie prowadzi do tego bym leżał w grobieI za to też cię przepraszam ale nie musisz się martwićZawsze będę gdzieś przy tobie, nie dam zmarnować ci szansyBo chcę widzieć twoje szczęście, bo chcę widzieć ten twój uśmiech Chcę mieć pewność że się spełniasz zanim już na zawsze usnęA nawet jeśli tak będzie to będę śnił o LondynieI że mając ciebie obok miałem prawdziwą rodzinęMając ciebie obok miałem prawdziwą rodzinęNawet jeśli usnę to będę śnił o LondynieNawet jeśli usnę to będę śnił o LondynieI że mając ciebie obok miałem prawdziwą rodzinę[Refren]W moich snach wciąż Londyn choć to boli, it's okayW moich snach wciąż Londyn choć to nadal tylko senW moich snach wciąż Londyn, proszę zapamiętaj mnieW moich snach wciąż Londyn, wiem że możesz wszystko miećW moich snach wciąż Londyn choć to boli, it's okayW moich snach wciąż Londyn choć to nadal tylko senW moich snach nie miałem nawet tak cudownej siostryChoć jedyne co zostało to że w moich snach wciąż Londyn Następne wideo anuluj Odblokuj dostęp do 10588 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Nie kupuj kota w worku! Wypróbuj konto premium przez 14 dni za darmo! Dodał: alex-max pokaż cały opis / 5 Oceny: 2 Lubisz ten film?Poleć go znajomym Embed na stronę Zgłoś naruszenie Włącz dostęp do 10588 znakomitych filmów i seriali w mniej niż 2 minuty! Nowe, wygodne metody aktywacji. Testuj przez 14 dni za darmo! Komentarze do: Spotkajmy się w moich snach Najlepsze komentarze Najlepsze komentarze Najnowsze komentarze dori12qWezx 2022-07-17 13:02:47 +1 Dobre KINO A Blythe Danner gra i śpiewa świetnie! POLECAM Odpowiedz anonim183 (*.*. wysłano z 2021-10-11 16:46:50 0 Brak głosu Odpowiedz

spotkajmy się w moich snach